Entomofagia to praktyka jedzenia owadów. Alternatywnym terminem jest owadożerność. Jedzenie owadów dla niektórych stanowi przysmak, a inni nie mogą nawet o tym pomyśleć. Moim zdaniem największą przeszkodę stanowi bariera psychiczna. W moim przypadku jak pomyśle o zjedzeniu owadów to od razu mam złe skojarzenia, wręcz czuję niesmak. Te wszystkie odczucia i myśli dzieją się u mnie w głowie.
Ale dlaczego warto jeść owady?
Po pierwsze są idealnym źródłem białka czy składników odżywczych. Po drugie hodowla tych zwierząt zajmuje mało miejsca w przeciwieństwie do hodowli świń czy drobiu. Po trzecie są wszystkożerne i nie należą do wybrednych. Po czwarte mogą być smażone, blanszowane, schładzane, suszone, rozdrabniane czy sproszkowane. Takie formy umożliwiają różne sposoby przechowywania oraz przygotowania różnorakich dań. Te powody mają ogromy wpływ na wybór owadów jak źródło pożywienia ze względy na stale rosnącą liczbę ludzi. Obecnie na Ziemi żyje 8 miliardów ludzi. Miejsca jest, coraz mniej, a trzeba czymś wykarmić tych 8 miliardów ludzi. Tak jak wspomniałam hodowle świń czy drobiu zajmują dużo miejsca, a poza tym jak jedno zwierzę zostanie zarażone to zaraz wszystkie będą, co wiąże się z utratą pieniędzy i czasu hodowcy.
Dlaczego inni jedzą owady?
Odpowiedź jest dość prosta, chociaż okrutna, bo nie mieli wyboru. Nie każdy ma dostęp do mięsa z świni, kury czy krowy. Istnieją takie zakątki na świecie, gdzie łatwo dostępnym pożywieniem były owady i człowiek nauczył się jeść, bo inaczej nie przetrwałby. Inne miejsca na świecie zostały dotknięte klęskami czy wojnami i nikt nie miał czasu hodować zwierząt i jadł, co miał pod ręką. Uważam, że gdybym nie miała wyboru, to zjadłabym owady, bo nic tak nie popycha do ostateczności jak odczucie głodu. Dlatego się denerwuje, kiedy widzę na śmietniku chleb. Jest to dla mnie po prostu złe. Niektórzy nie mają nawet takiego zwykłego chleba. Ale wracając do entomofagi. Może kiedyś przyjść taki moment, że będziemy musieli nauczyć się zjadać owady, bo nie będzie innego wyboru. Sądzę, że jest to kwestia pokonania bariery psychicznej i przyzwyczajenia się. Po za tym słyszałam, że świerszcz smakuje jak kurczak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz