środa, 24 maja 2023

Największa zaraza

   



  Co jest największą zarazą na świecie? Co szkodzi światu? Czy to bakterie lub wirusy? Czy może dzikie zwierzęta, bo przecież one są niebezpieczne. Odpowiedź jest dość prosta. Dla jednych może być zaskoczeniem, a dla innych wiadomym faktem. Największą zarazą, która wyniszcza powoli świat są ludzie. Nie chodzi tylko o czasy teraźniejsze, ale również o przeszłość. Fakty historyczne pokazują jasno, że gdzie człowiek tam śmierć. 

    Cofnijmy się trochę do prehistorii. Gatunek ludzki powstał w Afryce około 1,8 mln lat temu, a potem wyemigrował do Eurazji. Czy to nie dziwne, że zwierzęta, które człowiek spotkał na swojej drodze nie przetrwały do czasów obecnych? Ktoś zaraz może się nie zgadzać, bo przecież są zwierzęta, które przetrwały do dziś, chociaż wyglądają inaczej niż ich przodkowie. Weźmy takiego krokodyla, który pojawił się około 95 milionów lat temu. Obecny krokodyl pochodzi od deinozucha (prehistorycznego aligatora). Chociaż taki struś, który przeżył prawdopodobnie wielki kataklizm, a nie przeżyły go dinozaury. Niestety, ale w drodze ewolucji stracił zdolność latania. Ciężko stwierdzić, kiedy to nastąpiło. 

    Dlaczego, więc taki krokodyl czy struś istnieje do dziś, a emu czy mamut nie przeżył do dziś. Na początku myślałam, że się po prostu lepiej dostosowały. Uważam, że trochę w tym jest prawdy, ale nie jest to główny powód. Po zdobyciu istotnych informacji okazało się krokodyl i struś wywodzą się z Afryki, a stamtąd również człowiek. Te zwierzęta żyły obok niego, może wyczuwały w nim zagrożenie i starały się go unikać. Wniosek jest taki, że wiedziały do czego jest zdolny prymitywny człowiek i wolały go unikać. Natomiast zwierzęta, które nigdy go nie spotkały, np. mamut czy emu nie widziały w nim zagrożenia, więc go unikały. Nie bały się go, a człowiek pierwotny to wykorzystywał i te zwierzęta nie przetrwały do dziś.

     To samo również odnosi się do plemion, które istniały na terenach obecnych Ameryk. Nadszedł XVI wiek, a tym samym okres wypraw morskich. Europejczycy wyruszyli w podróż i spotkali na swojej drodze plemię Azteków, Inków czy Majów i jak wiadomo nie przetrwały one do dziś. Faktem oczywistym jest to, że Europejczycy byli bardziej rozwinięci, bo mieli statki, broń, zbroje, pismo, ale to wszystko zawdzięczali dobremu położeniu geograficznemu. W przeciwieństwie do plemion, dawni Europejczycy żyli (teraz też żyją) w jednej strefie klimatycznej, co ułatwiało handel oraz rozwój. Wykorzystując swoja przewagę podbijali Ameryki, a na dodatek jeszcze zarażali rdzennych mieszkańców chorobami. Przywieźli ze sobą własne zwierzęta, a tym samym choroby w tym dżumę, grupę czy ospę. Plemiona nie były na to przygotowane, bo pierwszy raz mieli kontakt z takimi chorobami. Skutkiem było to, że szybko się zarażali i umierali. Człowiek pojawił się nie wiadomo skąd i zniszczył plemiona niczym zaraza.

    Człowiek był i jest największą, świadomą siła destrukcyjną, która nie zwierza na nic. Wystarczy spojrzeć teraz, gdzie mamy problemu z klimatem, a przecież ten problem sam z siebie nie powstał. Gatunki zagrożone wyginięciem, same tego nie spowodowały. Wycinka lasów, a tym samym naturalnych środowisk dla wielu gatunków zwierząt czy roślin. Głównym winowajcą jest człowiek. Miejmy nadzieję, że wszyscy obudzimy się w porę, żeby nie stać się dla siebie nawzajem zarazą. Chociaż historia pokazuje takie momenty, a my najwyraźniej nie uczymy się na błędach.

Źródło zdj:https://www.national-geographic.pl/artykul/zarazy-ktore-dziesiatkowaly-ludzkosc


1 komentarz:

  1. Chyba zbyt dużo pesymizmu w tym wpisie. Złe chwile mijają. Czego Pani gorąco życzę.

    OdpowiedzUsuń

Nowoczesne?

    Żyjemy w XXI wieku, w czasach, gdzie postęp technologiczny nigdy tak szybko się nie rozwijał. Mamy internet, telefony, komputery, sprzęt...